niedziela, 6 marca 2011

Trzydzieści minut z życia telemaniaka

Wbrew moim niedzielnym przyzwyczajeniom, na potrzeby stworzenia poniższego posta, włączam nasz stary, mały, kuchenny telewizor w celu oddania się przyjemności porwania nurtowi strumienia. Wybór pada na popołudniową emisję stacji Polsat. Program telewizyjny głosi:

16.45 Szpilki na Giewoncie – serial – 60 minut. Oto, co natomiast nadano...

16.39 Reklamy, reklamy...

Trafiam na trwającą już sekwencję reklam produktów. Następujące po sobie przekazy promujące supermarket, chipsy, gumy do żucia, sieć komórkową, batona, kolejną sieć, olej do smażenia i maść na stłuczenia przerywa mi na około minutę niewielka awaria prowizorycznej anteny, która powoduje zalanie ekranu czarno-białymi wzorkami uniemożliwiającymi odbiór programu. Po chwili jednak wszystko wraca do normy i mogę dalej rozkoszować się reklamami bulionu, trzykrotnie! platformy cyfrowego Polsatu, leków przeciwbólowych, kosmetyków, pieluch, gum do żucia, jogurtu, banku i kociego jedzenia.

Pośród owych reklam znalazł się też kilkusekundowy zwiastun serialu Linia życia, z dodatkowymi oknami po prawej stronie informującymi o tytule i godzinie najbliższej emisji. Ów intruz pośród innych reklam został oddzielony dwukrotnie powtórzonym – na początku i na końcu – ekranem z logo Polsatu.


16.52 Szpilki na Giewoncie
Kończy się co najmniej 13-minutowa sekwencja reklam. Teraz widz jest raczony animowaną czołówką serialu Szpilki na Giewoncie. Następnie pojawia się napis głoszący W poprzednich odcinkach... i każdy oglądający może odświeżyć sobie wydarzenia z minionych epizodów, a laik zorientować się w fabule.


16.54 Szpilki na Giewoncie cd.
Zaczynamy oglądanie samego już serialu. W lewym górnym rogu trójkątny znaczek przypomina o ograniczeniu wiekowym widza – dozwolone od lat 12. Serial opowiada o niczym innym, jak o perypetiach miłosnych swych bohaterów, ich problemach w pracy i ze zdrowiem. Sceny rozgrywające się w mieszkaniu i biurze przeplecione są lejtmotywem pędzących samochodów, ludzi i tramwajów oraz drugim – panoramą ośnieżonych gór. Szybkie, nowoczesne, miejskie życie naszych bohaterów ulokowane jest w kontekście scenerii pobliskich białych szczytów.
U dołu ekranu pojawia się informacja o zbliżającej się dużymi krokami, bo już od 20.oo, emisji serialu CSI Kryminalne zagadki Miami.

17.05 Reklamy, reklamy...
Czas na kolejną dawkę reklam. Tym razem zaczynamy od zwiastuna filmu – Mega hitu proponowanego przez stację na jutrzejszy wieczór. Ekran z logo Polsatu ponownie oddziela kolejny blok reklam środków odchudzających i batoników na przemian, mebli, leków, kawy i środków czystości.
Ponownie też, tym razem w dłuższej wersji, zapoznajemy się z zapowiedzią Linii życia, dość szczegółowo zapoznając się już z przeciwnościami losu, których to ofiarami padli bohaterowie serialu.
Niestety, końca reklam nie obejmuje proponowana 30-minutowa długość poddawanego analizie materiału. Trwają one aż do 17.19.

Niestety, dynamika obrazów, słów i dodatkowych elementów graficznych pojawiających się na ekranie nie pozwala na tak dogłębną analizę, po zaledwie jednokrotnym zapoznaniu się z materiałem, jaką proponuje Raymond Wiliams.

Podsumowując, podczas ponad półgodzinnego seansu telewizyjnego zaledwie 13 minut nadawanego programu nie było elementem bloku reklamowego. Wśród promocji produktów spożywczo-kosmetycznych wyróżnia się autoreklama stacji, tzn. zapowiedzi kolejnych programów, które mają zachęcić odbiorcę do nieodrywania się od ekranu i poddania płynności przekazu. Jest tu bowiem pewna niepodzielność emisji. Reklamy powtarzają ten sam wyidealizowany model świata, rodziny i pięknych ludzi. Przeplatane zwiastunami filmów, podczas których emisji pojawiają się odnośniki do kolejnych programów i propozycje kolejnych reklam cudownie odchudzających jogurtów. Taki sposób nadawania stacji niewątpliwie może uziemić wielu widzów w fotelu, czy na kanapie, sprawiając trudnym wyjście na brzeg z dzikiego nurtu powtarzalnych reklam i niekończących się opowieści serialowych. Nieobytych natomiast z oglądaniem takiej telewizji w ten sposób (mnie) zdecydowanie odpycha i razi.

Na koniec proponuję element sentymentalny, luźno związany z treścią powyższego wpisu - dżingiel naszej pierwszej komercyjnej stacji TV.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz